Spotkanie Autorskie z Katarzyną Enerlich - galeria zdjęć, recenzja |
![]() |
![]() |
![]() |
Wpisany przez Iwona Mitura | |||
piątek, 16 maja 2014 12:20 | |||
Recenzja ze spotkania.
16.05.2014
Gminna Biblioteka w Ostrówku Kolonii Spotkanie autorskie lokalnego Dyskusyjnego Klubu Książki z Katarzyną Enerlich i klasami Gimnazjum w Ostrówku.
Kiedy pani Enerlich weszła na salę, gdzie zgromadzeni byli już uczniowie, wraz z opiekunami, i członkowie Klubu, na moment zaległa cisza. Wszystkie oczy zwrócone były na drobną, rdzawo-włosą kobietę, która jak gdyby nigdy nic zaczęła opowiadać o swoim życiu, marzeniach, o pasji do pisania i w dzieciństwie postawionym celu, by zostać pisarką. Uczniowie, jak zwykle przecież wybredni w wysłuchiwaniu takich mini-wykładów, tym razem z najgłębszą uwagą wsłuchiwali się w każde słowo wypływające z ust pani Katarzyny. Autorka bez oporów opowiadała o najrozmaitszych swoich zajęciach i prawie pogonią za pisarstwem. Jak sama stwierdziła, nie chciała wiecznie ubijać piany, pisać o nudnych spotkaniach czy referować jeszcze nudniejsze spotkania. Ona wolała zdobyć odrobinę dreszczyku, szukała emocji w tym, co mogłaby opisać, więc ? jak sama mówiła - pracowała na ulicy. Na ulicy szukała inspiracji do artykułów, a potem juz i do książek. Największą uwagą młodzi słuchacze opatrzyli jej opowiastkę o tym, jak spotkała sie z mordercą, by wysłuchać jego historię. Prawdę mówiąc i na naszym Klubie wywarło to ogromne wrażenie. Pani Kasia dostrzega w magię w miejscach, gdzie inni ludzie jej nie dostrzegają. Ukochała sobie prowincje i o nich piszę, szczególną miłością obdarowując swoje rodzinne strony, Mrągowo. O tym też opowiadają jej książki. O prowincji, o obyczajach tam panujących, kuchni, stylu bycia i całego życia. W niesamowity sposób ujmuję magiczna aurę tych miejsc, wplatając w teraźniejsze życie elementy historii, oczywiście autentyczne. Tak jak jej książki, pani Enerlich jest istnym wulkanem energii, dzielącym się swoim ciepłem z całym otoczeniem. Kiedy tylko weszła do Biblioteki, w towarzystwie "Starszego Kustosza" Magdaleny Wójcikiewicz, mimo paskudnej aury, przyniosła tak uśmiech, jak i z czasem coraz śmielsze rozmowy. Mimo napiętego harmonogramu odwiedzin, autorka znalazła czas na pogaduszki, śmiechy, wypicie herbaty i posmakowania Klubowego specjału Pani Marii, tortu kruszonkowego domowej roboty. Osobiście podziwiam styl pisania pani Enerlich, ponieważ jest swobodny i wyszukany zarazem, lekki i skupiający uwagę, dokładny i ogólnikowy. Dociera do czytelników, owijając ich nićmi babiego lata swojej wyobraźni, sprawiając że do jej książki sięga się nie raz, nie dwa; zupełnie jak Czarodziejka Jezior, pływająca na olchowej łódeczce, owijająca serca turystów przybywających na Mazury, zarażając ich miłością do swojej krainy.
Adriana Bocian
|
|||
Poprawiony: piątek, 16 maja 2014 12:27 |